środa, 29 grudnia 2010

Baby Jesus Cat

Nie spodziewałem się, że wizyta w jasnogórskiej szopce tak mną wstrząśnie. Pussycat mogła pomyśleć, że się nawróciłem bo co pięć sekund powtarzałem: O Jezu! Tegoroczna szopka naprawdę daje po oczach.
Nie wszystko mogłem zrozumieć, bo niektóre scenki rodzajowe, są dość hermetyczne. Mnie biednemu ignorantowi kojarzą się tylko z wystawą sklepową dewocjonalnego lumpeksu. Ktoś musiał czyścić magazyn z manekinów oraz gipsowych potworków, i postanowił wesprzeć biednych Paulinów.

Na szczęście są też znajome elementy, o których na pewno wspomina Pismo, a przynajmniej powinno. I tak możecie pokazać dzieciom, że Jezuska odwiedził Szarik i Lessi, które zabrały ze sobą znajomych, rodwailera, dobermana oraz nakrapianego doga podobnego do Saby. Nie mogło zabraknąć także zawadiackich i wesołych, czarnych niewolników z plantacji bananów, znanych już ze średniowiecznych jasełek i Chaty wuja Toma. No i niezastąpione jelenie które pasują wszędzie.

Samego Jezuska zauważyłem dopiero przy drugiej wizycie, kiedy oswoiłem się z lalkami które chyba wysypały się Mikołajowi z wora.


Unikałem tematu świąt, ale po obejrzeniu i to dwukrotnym, tego dzieła z czystym sumieniem mogę zrobić swoją kocią szopkę, a i tak nie przebije szopy strachów z Jasnej Góry.

Takiego nagromadzenie tandety i złego smaku nie mogę nie docenić, przyznaję więc Brązowego Kociego Anusa.


 Dla tych którzy nie mogą jej osobiście odwiedzić, nie chcą, lub nie mają jej jeszcze dosyć, dołączam zdjęcia szopki. Żeby je zrobić musiałem tam jechać drugi raz, więc patrzcie aż was oczy rozbolą!

niedziela, 26 grudnia 2010

TRON Cat

Wiedziony sentymentem i darmowymi biletami, obejrzałem wczoraj Tron: Legacy.


Moim skromnym zdaniem, film powstał tylko po to, żeby można było sprzedać kilka świecących gadżetów. W końcu to produkt Disneya, więc nie ma się co dziwić. Za odpowiednią cenę można już kupić motocykl à la tron, klawiaturę, myszkę, bluzę, stację dokującą do iPod'a, i jeszcze butki. Na pewno natchnie również kilku domorosłych dekoratorów wnętrz i pewnie sprzedaż niebieskich neonów wzrośnie.

Lobby "zenowe" może być zadowolone, bo główny bohater Kevin Flynn (Jeff Bridges) przez dwadzieścia lat nic nie robi tylko sobie medytuje. Biorąc pod uwagę z jaką laską mieszkał przez ten czas, gratuluje wytrwałości.


Kolejny raz przekonałem się, że połączenie czarnego i pomarańczowego koloru nadal jest w modzie. 
Gdyby ktoś spytał jak ten film smakuje, odpowiem: taste like chicken, i można go wrzucić do jednego garnka z Transformersami.  Najbardziej emocjonującym punktem seansu, był moment kiedy uświadomiłem sobie, że wypadł mi z kieszeni portfel. Ale to nie powód żeby biec do kina, portfel się znalazł.

czwartek, 23 grudnia 2010

wtorek, 21 grudnia 2010

We're Sorry Cat


PKP przeprasza gdzie tylko się da, wykupili miejsce na przeprosiny nawet na moim skromnym blogu. Zaprawdę słuszne to i zbawienne. Tym samym koleje dołączyły do takich światowych liderów przepraszania, jak BP.



piątek, 17 grudnia 2010

Cat



– Co jest?!
– Nic, panie kierowniku! Oczko mu się odlepiło. Temu ketu.


Lata lecą, a my nadal żyjemy w kraju z komedii Barei. Koleje InterCity planują wyświetlać jego filmy, chyba, żeby przypomnieć pasażerom, że kiedyś mieli gorzej. Na szczęście kaloryfery już grzeją, przynajmniej w naszym mieście. 
Zrozummy w końcu, że jest zima:


Dokonałem dziś zakupu kontrolowanego. W moje ręce wpadł kalendarz Kamila Pawlika. Open Cat musiał go mieć, ponieważ jest przekonany, że znajduje się na okładce. Jeśli chcecie się przekonać czy to prawda, albo zobaczyć innych ciekawych mieszkańców Częstochowy, zapraszam na bloga karmazyniello. Śpieszcie się, bo to bardzo limitowane wydawnictwo!

piątek, 10 grudnia 2010

Catechist Cat

"Udręka katechetów", obok takiego tytuł u na okładce Polityki, nie mogłem przejść obojętnie.


Po lekturze, możecie wierzyć lub nie, zacząłem współczuć tym ludziom. Kościół nadal uważa, że religia w szkole to jego zwycięstwo. Rzeczywistość pokazuje, że to raczej gwóźdź do trumny. Katecheci na pierwszej linii frontu dostają po dupie jeśli nie realizują programu, reszty dopełniają dzieciaki, które mają program głęboko gdzieś.

Katechetom więc dziś daruję, na szczęście trafiłem na bloga polskiego kreacjonisty. Myślałem, że takie ludy żyją tylko w Stanach. Dawno nie miałem takiego ubawu, a przy okazji dowiedziałem się jak Noe uratował dinozaury:

"Noe do arki brał tylko młode zwierzęta (w tym dinozaury) dzięki czemu nie zajmowały dużo miejsca, mniej ważyły, dużo spały, były bardziej wytrzymałe oraz po potopie dłużej żyły przez co wydadzą więcej potomstwa. Największe jajo dinozaura jakie znaleziono jest mniejsze od piłki do nogi."

Tylko co się z nimi stało potem? A tak, rzeź niewiniątek.

wtorek, 7 grudnia 2010

poniedziałek, 6 grudnia 2010

Hazel vs Cat


Idąc za ciosem, muszę zrobić kolejny wpis o naszych lokalnych wyborach prezydenckich. Właściwie wszystko przez to, że Wojciech Młynarski napisał zbyt wiele piosenek. Pani Izabela Leszczyna przegrała wybory, więc podobnie jak Panu Wronie, należy jej się piosenka na pocieszenie - o leszczynie oczywiście.



Wszystko wskazuje na to, że najbliższe cztery lata za nasze miasteczko będzie odpowiadał Pan Matyjaszczyk. Może do tego czasu Młynarski napisze jakąś piosenkę i o nim, a może nie będzie mu potrzebna.

środa, 1 grudnia 2010

SNOWCAT

Ogłaszam zimę, nie czekam do 21 grudnia. Za oknem gwiżdże i sypie tak, że psa bym nie wypuścił na dwór, ale Open Cat jest twardszy od przeciętnego psa.


Nie wiem czy równie twardzi byli uczestnicy dzisiejszego flashmoba na ul. Piłsudzkiego  - WIELKIE FRYTKOBRANIE nr 1!. Mimo, że frytki to jedyny pokarm jakiego nie przyswajam, zawsze trzymam kciuki za każdą akcję, która może być pretekstem do pójścia razem na piwo. Jak nie dziś, to może na wiosnę.

Zauważyłem, że Crystal Castles świetnie pasują do przedzierania się przez zaspy, może dlatego, że są z Kanady. Ostry kawałek Doe Deer, posłuchajcie jak skrzypi mróz w Toronto:



A jak przestanie tak piździć, i będzie można sobie pospacerować - Celestica: