niedziela, 22 stycznia 2012

Pirate Cat

Żegnamy dziś "Megaupload", uczcijmy jego pamięć minutą ciszy [*]


Piracka załoga została pojmana, a skarby skonfiskowane przez Federalne Biuro Inwigilacji.

Wszyscy kochamy piratów mimo machlojek finansowych w tle. Nie zapomnimy wam tych radosnych chwil spędzonych przy naszych ulubionych serialach, muzyce i filmach, które mieliśmy za darmoszkę.

Statek "Megaupload" poszedł na dno. Coś złego dzieje się z Internetem. Wikipedia strajkuje, Ameryka chce wprowadzić SOPA i PIPA, my już mamy ACTA, co do CHUJA?!

Jakby powiedział nasz sieciowy duszpasterz:
Nie jest dobrze... wiedz, że coś się dzieje!


środa, 11 stycznia 2012

Fucking Cat



Nawet Kot musi czasem odreagować! Jeszcze dwa dni do weekendu. Fuck!


niedziela, 8 stycznia 2012

Placement Cat

Jeśli oglądacie tasiemce w tiwi, to na pewno zetknęliście się z placementem. Czasem jest tak nachalny, że nawet Rysiek z Klanu mógłby się zorientować.



Do niedawna byłem przekonany, że to tylko domena telewizji. Zmieniłem zdanie po wizycie w operze w Düsseldorfie, gdzie wystawiano „Cyrulika sewilskiego”.

W holu głównym zauważyłem, że sponsorami są takie koncerny jak Audi, Bayer, Deutsche Bahn, itd. Ponieważ nie rozumiałem w zasadzie ani słowa, mogłem skupić się na stronie wizualnej. Pierwszy akt był zaaranżowany w konwencji owadziej. Figaro był odlotową muchą, Rozyna motylkiem, a jej adorator hrabia Almaviva sporym bąkiem.


W każdym razie bardzo dużo, rozśpiewanego robactwa. Jak kończy robactwo w porządnych Niemczech? Traktuje się je gazem. Tak właśnie kończy się pierwszy akt. Robaki padają martwe w oparach środka owadobójczego, firmy Bayer! Ogromny aerozol przesuwa się nad sceną wypuszczając z siebie obłoki gazu. Niestety, nie mam zdjęcia.

Zacząłem się zastanawiać, czy cała scenografia i kostiumy nie zostały czasem ustawione pod scenę finałową z puchą środka dezynsekcyjnego firmy Bayer w roli głównej.

W drugim akcie aktorzy mieli na sobie "normalne" stroje. Po akcji z aerozolem spodziewałem się, że na koniec tego aktu wszyscy zginą pod ogromnym kołem samochodowym z logo AUDI.



Largo al factotum by Gioachino Antonio Rossini on Grooveshark
BONUS: „Largo al factotum” śpiewane przez Figara. Kawałek, jeśli mogę użyć tak kolokwialnego określenia, który na pewno znacie.


piątek, 6 stycznia 2012

Maastricht Cat

Witam w roku 2012. Nadal byczę się na urlopie, ale z okazji nowego, starego święta zrobiłem sobie przerwę. Poniżej relacja z Maastricht, gdzie witałem Nowy Rok za darmoszkę, dzięki couchsurfingowi.

 
 *zapałki po niderlandzku to LUCIFER, i wszystko jasne


 Zrobimy sobie małą wycieczkę po mieście, z motywem przewodnim: adaptacje. Nowe, trudne słowo na nowy rok. Kot uczy i bawi!

Miejsce numer jeden, to księgarnia Selexyz Dominicanen w dominikańskim kościele, z 1294 roku. Ponieważ, o zgrozo, w Holandii nawet Kościół płaci podatki, zdarza się, że z braku środków płatniczych, musi sprzedać swoje nieruchomości. Księgarnia jest piękna i ma świetną lokalizację. Słyszałem jednak, że przędzie równie słabo co Kościół Katolicki w Holandii. Może to kwestia złego fengshui?



Następnie, udamy się nad rzekę Maas, gdzie w dawnym budynku dystrybutora zbożowego, ulokował się squat Landbouwbelang (LBB). Miejsce, aż kapie alternatywnością i sztuką niezależną. Sam bym tam chętnie zamieszkał. Jak się zrobi cieplej. Freedom, space, not having to pay ren!




Więcej fotek na ich stronie landbouwbelang.org

Trzeci lokal to znowu kościół. W swojej historii, był już klubem nocnym, a teraz hulają tam i swawolą trochę młodsze dzieci, bo ulokowało się tu Funville. Dzięki kasie z dwóch zajebiście wielkich zjeżdżalni, które stoją w nawie głównej, historyczne elewacje są poddawane renowacji. Nie ma to jak łączyć, przyjemne z pożytecznym.


Jest jeszcze kilka ciekawych miejsc w Maastricht, większość w pobliżu starego miasta, ale nie dajcie się tu uziemić, na dłużej niż dwa dni.
Dag! Bakalandio! Do zobaczenia!