niedziela, 3 października 2010

Smurf Cat


Jako wprawni konsumenci popkultury, musieliście zauważyć, że James Cameron czerpał pełnymi garściami z historii Smerfów, tworząc film Avatar. Zresztą to nie tylko moja opinia, wspominają o tym również bardziej wiarygodne źródła.

Nie jestem wielkim fanem tego filmu, nie widziałem wersji reżyserskiej, dłuższej o całe osiem minut, z czego cztery przypadają na nowe napisy końcowe. W kinie oglądałem Avatara tylko dwa razy. Pojechałem specjalnie do Katowic, żeby w IMAXie cieszyć się full 3D. Usiadłem w pierwszym rzędzie w nadziei, że zobaczę co księżniczka Neytiri ma pod spódnicą. Technologia 3D nie zaszła jednak jeszcze tak daleko i skończyło się na bólu szyi.

Będę miał jednak jeszcze szansę, na głębsze poznanie anatomii Na'vi, ponieważ Hustler nakręcił porno-apokryficzną wersję Avatara, również w 3D. Jest już zajawka, można ją spokojnie obejrzeć, ponieważ nie zawiera żadnych zdrożnych kawałków, no może poza grą aktorską. "This Ain't Avatar XXX"

Podobno kiedy Cameron przygotowywał zdjęcia próbne do Avatara, również kazał biegać swoim półnagim aktorom po dżungli. Traf chciał, że rozpoznali go jacyś turyści, i poszła plotka, że sławny reżyser się stoczył i kręci teraz jakieś sfiksowane pornosy w tropikach.
Teraz żaden turysta go nie zobaczy, bo James przygotowuje się do drugiej części Avatara, na dnie oceanu. W Australii zbudowano specjalny batyskaf, dzięki któremu będzie mógł zrobić zdjęcia w najgłębiej położonym miejscu świata, czyli Rowie Mariańskim.
Już samo to wydarzenie, aż prosi się o porno wersję, „Cameron penetruje najgłębszy rów!”



6 komentarzy:

  1. Co tam Avatar! Demi śpi na swoim fotelu (kiedyś był mój), ja próbuję czytać Pereca, a Lidka ogląda film "Machete"! Facet lata i obcina ludziom różne kawałki maczetą! Bardzo poruszające;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba będzie trzeba kupić w końcu drugi fotel, a może jej bardziej o miejsce chodzi, jakaś żyła wodna.
    Widziałem Maczetę, ucieczka ze szpitala, przy użyciu jelit, niepowtarzalne. Obrzydziłem się tylko jak ten wąsaty meksykanin całował się z Lindsay Lohan. Fuj, jak można się całować z Lohan, kto wie gdzie te usta były wcześniej. Disgusting!

    OdpowiedzUsuń
  3. Emsi, Twój aforyzm o ustach Lindsay Lohan został domowym hitem!
    Gratulacje!
    PS
    Trochę zazdroszczę, bo sam na to nie wpadłem, a też bym chciał być bohaterem swojej rodziny!

    OdpowiedzUsuń
  4. Proszę się częstować, do woli :)

    OdpowiedzUsuń
  5. interesujące dlaczego kot ma zachowane wąsy lecz obcięty ogon. sensoryczność ponad emocjonalność?

    OdpowiedzUsuń
  6. To zawsze trudne pytanie, ile kota zostawić. W tej sytuacji, bez wąsów utracił by całkowicie swoje jestestwo i stałby się kolejnym anonimowym smerfem.

    OdpowiedzUsuń