sobota, 6 listopada 2010

Fart Cat

Ponieważ moje ostatnie wpisy okazały się błądzeniem po historii Internetu, mam nadzieję że dzisiejszy temat okaże się ożywczym powiewem.
Zbyněk Fišer, czechosłowacki filozof skatologiczny miał powiedzieć, że wszystko jest gówno, oprócz moczu. Ostatnio jestem skłonny się z nim zgodzić, wyłączył bym jednak z tego uogólnienia również pierdy, o których będzie dziś mowa.

Z wypiekami na twarzy, zakupiłem niewielkich rozmiarów książeczkę „Sztuka Pierdzenia. Esej teoriofizyczny i metodyczny”, autorstwa Pierre'a Thomasa Nicolasa Hurtauta, wydana po raz pierwszy, roku pańskiego 1751. Była ona, onegdaj azaliż przebojem salonów. Ludzie od tego czasu nie przestali puszczać baków, ale sama sztuka zeszła raczej do podziemia.

Autor, dokonał heroicznej pracy polegającej na klasyfikacji pierdnięć. Wyłuszczył zasadniczą różnicę miedzy pożytecznym pierdnięciem a złowieszczym bąkiem, nie omieszkał wspomnieć o pożytkach z pierdzenia dla społeczności oraz jego wpływie na piegi. Doradza również osobom przesądnym jak ową czynność skryć.

Po lekturze tego dzieła, będziecie mogli z pełna świadomością oddać się radosnej twórczości, emitując pierdnięcia dyftongalne, które potrafią przegonić diabła, lub pofolgować sobie przy wtórze półwokalu czyli pierdnięcia mikrego, czy też zauroczyć miłe towarzystwo pierdnięciem klarownym lub przydechowym. Zapewniam was że to nie cały repertuar. Odradzam jednak eksperymentów z pierdnięciem murarza, szczególnie w towarzystwie, jak miłe by nie było.
Jak poruszająca i społecznie zaangażowana jest to lektura, niech świadczy zainteresowanie środowisk lewicowych. To niesamowite, że libertyńska zabawka inspiruje nawet Krytykę Polityczną.

Przy okazji zajrzałem na youtuba, gdzie znalazłem żywą ilustrację twierdzeń Hurtauta o bliskości sztuki pierdzenia i muzyki. Przed wami Człowiek Metan. Czasem jestem dumny, że jestem człowiekiem.



„Zastrzec wszelako pragniemy z całą stanowczością, że wyzyskiwanie pierdnięcia do innych celów niż zdrowotne i artystyczne uznajemy za niewłaściwe, nieszlachetne, bezrozumne i płoche”

Pierre Thomas Nicolas Hurtaut

7 komentarzy:

  1. No cóż...
    Przerwę tą niezręczną ciszę 'komentatorską' po poście, który jak pierdniecie wprawił w konsternację zebrane towarzystwo ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. a tam w konsternację. w zadumę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie ma się co spinać. Cieszę się, że nie skończyło się na cichaczu. Nie przesadzać tylko z zadumą, pierdzenie powinno być wyrazem radości życia, gorzej jeśli jest jego puentą. Pruuu!

    OdpowiedzUsuń
  4. emsi pisze...
    "Nie przesadzać tylko z zadumą, pierdzenie powinno być wyrazem radości życia (...)"


    Wie co mówi, czytał traktat :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Skoro już kupiłem z wypiekami na twarzy, to trzeba było przeczytać. Trochę się dziwnie czułem, pytając młodą damę w empiku, czy ma sztukę pierdzenia.

    OdpowiedzUsuń
  6. a pani na to: sztuka jest tylko jedna drogi Panie.
    pruu

    OdpowiedzUsuń