Dzisiejszy kot, to reminiscencja sobotnich odwiedzin w Muzeum Manggha. Samurai Cat dołączy do kolegów fajterów, nindży i krzyżaka.
Wystawa poświęcona, japońskiej białej broni, "Piękno wykute w stali", zainteresuje głównie dużych chłopców, i japanofilów. Razem z kolegami, spędziliśmy tam ponad dwie godziny, z nosami przylepionymi do gablotowych szyb. Widok niesamowity, najstarsze klingi z XII wieku, w doskonale zachowane, i co równie niesamowite, wszystko to z polskich kolekcji prywatnych.
Mam wielki szacun dla japońskich rzemieślników, którzy stworzyli te wszystkie cuda: katany, tsuby, saya, menuki, ...
Samurajom zawdzięczamy, tylko ścięte głowy. Nawet gdyby chcieli, to do XIX wieku, nie mogli się wziąć do żadnej uczciwej roboty. Ale miecze są piękne, i jak mówił bohater filmu "Ame agaru" Ihei Misawa:
Miecze nie są dla rzeźników...a jeśli nie, to używają ich głupcy.
A teraz coś zupełnie z innej beczki. W nawiązaniu do poprzedniego wpisu i dociekań czytelniczek, przedstawiam poniżej, wizualizację eksperymentu przeprowadzonego przez prof. Hawkinaga.
Przepraszam za rymy częstochowskie, nieśwadomie promuję region.
środa, 22 września 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
wizyty na wystawie zdecydowanie zazdroszczę!!
OdpowiedzUsuńEksperymenty są złe :P Zawsze pojawi się ktoś lub coś prezentujący kontrargumenty ;)