Złamałem dziś bardzo ważną regułę, której staram się trzymać. Czyli: nie reaguj na dzwonek do drzwi, jeśli się nikogo nie spodziewasz.
Stworzyłem tą zasadę nauczony doświadczeniem, że za drzwiami czeka na mnie sprzedawca junkersów, ministrant z pytaniem czy przyjmę księdza, dzielnicowy, który podobno już od dwóch miesięcy próbuje mnie spotkać i oczywiście Świadkowie Jehowy.
Dziś 0 13.30, kiedy przebywałem właśnie w fazie REM, obudził mnie dzwonek do drzwi. Musiałem być jeszcze nieprzytomny, bo pobiegłem otworzyć. A tu dwie panie w słusznym wieku, już się rwą aby uświadomić mi zbliżającą się paruzję czy też Har-Magedon. Uprzejmie odmówiłem ...
Mam pewien sentyment do kociej wiary (sic?), bo kiedy byłem mały ciocia Jehowitka podarowała nam wypasione, barwne książki i oczywiście "Strażnice". Dla dzieciaka w latach 80tych to był prawdziwy trip. Do tej pory pamiętam te soczyste kolory, te szczęśliwe Amerykańskie rodziny z klasy średniej, które przechadzały się po niebiańskich łąkach, wśród lwów i owieczek.
To chyba był mój pierwszy kontakt z ilustracją w stylu fantasy. Postać Szkarłatnej Bestii, spokojnie mógłby się znaleźć na okładce Conana Barbarzyńcy. Tak mi się to podobało, że zaniosłem to na lekcję religii. Ksiądz był mniej zachwycony, uświadomiłem sobie wtedy, że Jezusek nie zawsze jest katolikiem.
Apeluję więc do Świadków Jehowy, jeśli chcecie pogadać to:
Primo, synchronizujcie odwiedziny ze spisywaniem liczników gazowych,
Secundo, przyślijcie ładniejsze panie,
Trio? Nie po nocce!
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Świadkowie Jehowy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Świadkowie Jehowy. Pokaż wszystkie posty
środa, 24 listopada 2010
Subskrybuj:
Posty (Atom)