Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Linki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Linki. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 22 stycznia 2012

Pirate Cat

Żegnamy dziś "Megaupload", uczcijmy jego pamięć minutą ciszy [*]


Piracka załoga została pojmana, a skarby skonfiskowane przez Federalne Biuro Inwigilacji.

Wszyscy kochamy piratów mimo machlojek finansowych w tle. Nie zapomnimy wam tych radosnych chwil spędzonych przy naszych ulubionych serialach, muzyce i filmach, które mieliśmy za darmoszkę.

Statek "Megaupload" poszedł na dno. Coś złego dzieje się z Internetem. Wikipedia strajkuje, Ameryka chce wprowadzić SOPA i PIPA, my już mamy ACTA, co do CHUJA?!

Jakby powiedział nasz sieciowy duszpasterz:
Nie jest dobrze... wiedz, że coś się dzieje!


piątek, 6 stycznia 2012

Maastricht Cat

Witam w roku 2012. Nadal byczę się na urlopie, ale z okazji nowego, starego święta zrobiłem sobie przerwę. Poniżej relacja z Maastricht, gdzie witałem Nowy Rok za darmoszkę, dzięki couchsurfingowi.

 
 *zapałki po niderlandzku to LUCIFER, i wszystko jasne


 Zrobimy sobie małą wycieczkę po mieście, z motywem przewodnim: adaptacje. Nowe, trudne słowo na nowy rok. Kot uczy i bawi!

Miejsce numer jeden, to księgarnia Selexyz Dominicanen w dominikańskim kościele, z 1294 roku. Ponieważ, o zgrozo, w Holandii nawet Kościół płaci podatki, zdarza się, że z braku środków płatniczych, musi sprzedać swoje nieruchomości. Księgarnia jest piękna i ma świetną lokalizację. Słyszałem jednak, że przędzie równie słabo co Kościół Katolicki w Holandii. Może to kwestia złego fengshui?



Następnie, udamy się nad rzekę Maas, gdzie w dawnym budynku dystrybutora zbożowego, ulokował się squat Landbouwbelang (LBB). Miejsce, aż kapie alternatywnością i sztuką niezależną. Sam bym tam chętnie zamieszkał. Jak się zrobi cieplej. Freedom, space, not having to pay ren!




Więcej fotek na ich stronie landbouwbelang.org

Trzeci lokal to znowu kościół. W swojej historii, był już klubem nocnym, a teraz hulają tam i swawolą trochę młodsze dzieci, bo ulokowało się tu Funville. Dzięki kasie z dwóch zajebiście wielkich zjeżdżalni, które stoją w nawie głównej, historyczne elewacje są poddawane renowacji. Nie ma to jak łączyć, przyjemne z pożytecznym.


Jest jeszcze kilka ciekawych miejsc w Maastricht, większość w pobliżu starego miasta, ale nie dajcie się tu uziemić, na dłużej niż dwa dni.
Dag! Bakalandio! Do zobaczenia!




piątek, 15 kwietnia 2011

ASTROCAT

W zalewie informacji, związanych z pięćdziesiątą rocznicą pierwszego lotu w kosmos i szumu wokół Gagarina, zapominamy że nie był pierwszym ziemianinem w kosmosie.
Pamiętamy jeszcze Łajkę pierwszego psa w kosmosie, dokładnie to pierwszą sukę w kosmosie. Były też Biełka i Striełka, które w przeciwności do Łajki wróciły żywe, na Ziemię. Sześć lat później w ich ślady poleciały Wietierok i Ugolok (alias Snieżok).



Chciałem więc przypomnieć o cichym bohaterze podboju kosmosu, Spiczce. Obchodzimy dziś pięćdziesiątą piątą rocznicę, pierwszego lotu w kosmos kota. Był to więc pierwszy lot Ziemianina w kosmos, wogóle. Dlaczego o tym nie słyszeliśmy?
Spiczka sabotowała lot Sputnika 1 i wylądowała na terytorium USA. Nie było to na rękę sowieckiej propagandzie, a amerykanie nie chcieli ujawnić, że Spiczka przeszła na ich stronę.
Co dalej dzieło się z dzielnym kotem, możemy się jedynie domyślać? Podobno działał jakiś czas w lotnictwie wojskowym USA, a następnie w CIA, pod pseudonimem OC...


Spiczka (Спичка) w Sputniku 1


piątek, 25 marca 2011

Twożywo Cat

Dziś mój mały tribute dla grupy Twożywo, która skończyła oficjalnie swoją działalność 1 marca 2011 roku.


Nawet jeśli ich nie kojarzycie, to nie ma bata, coś z ich twórczości musiało się pojawić przed waszymi oczyma. Grupa Twożywo od 1998 tworzyła: murale, ilustracje, animacje, szablony, okładki książek, ...

Muszę się przyznać, że w zamierzchłych czasach popełniłem dzieło, "3objawy", na konkurs nudzie nei, zorganizowany przez Twożywo. Chyba się wtedy strasznie nudziłem.

Na koniec coś z życie, ponieważ odbieram pozytywne sygnały, związane z wiosennymi kupami w nagłówku, Foto Cuvet (sic!) z pewnego miasta na pewnej ulicy.



Po prostu bosko!



wtorek, 8 marca 2011

Mardi Gras Cat

Dziś Mardi Gras, czyli tłusty wtorek. Ostatni ostry bal przed postem. To świetna okazja żeby wspomnieć o moim ukochanym serialu, Treme.


Treme to nazwa dzielnicy w Nowym Orleanie, gdzie głównie toczy się akcja serialu i odbywa parada z okazji Mardi Gras. Chociaż nie można, w tym przypadku mówić o jakiejś wartkiej akcji. Mój brat, przez nieuwagę po dwóch odcinkach odpalił dziesiąty i nie zorientował się że umknęło mu osiem.

Dla mnie siłą tego serialu jest ukazanie miasta, które wraca do życia, po spustoszeniu przez huragan Katrina. Losy zwykłych mieszkańców, którzy jakoś sobie radzą, mimo "pomocy" ze strony amerykańskiego rządu, a wszystko okraszone świetną muzyką.
Oglądając kolejne odcinki, można zakochać się w tej muzyce, bo widać jak ważna jest dla mieszkańców Nowego Orleany, że jest tam ciągle żywa i daje Życie miastu.


Tak na koniec wspomnę, że premierowy odcinek reżyserowała Agnieszka Holland, a producentami są panowie odpowiedzialni za inny świetny serial "The Wire".

wtorek, 1 lutego 2011

Frame Cat

Trochę przysnąłem, ale w końcu muszę wspomnieć o ramce, którą wykonałem w ramach akcji "W Ramch..."


Open Cat został jednak zastąpiony przez ćmy, i tak powstał "Władca ćmów". Poniżej projekt w 2D na którym bazowałem i trzy fotki jakie udało mi się zrobić podczas wystawy.

WŁADCA ĆMÓW

Dodam, że dzięki mojemu bratu i zastosowaniu najwyższej klasy, ultra nowoczesnego, procesora graficznego, Księżyc mryga na biało i czerwono.
Budowa samej ramki okazała się największym problemem, ale już po drugim podejściu efekt był zaskakujący, uzyskałem cztery kąty proste! Poza jedną raną ciętą oraz czasową utratą czucia w palcu wskazującym, było warto.
Możecie się o tym przekonać naocznie, odwiedzając Cafe Montmartre w Częstochowie, przynajmniej do końca lutego.

 Oczekiwanie na odsłonę

 Po odsłonie

Chyba przytyłem po świętach!

Więcej o całej akcji możecie się dowiedzieć z CGK i na blogu Aatrzy, a ci którzy wiedzą czego szukać, mogą sobie obejrzeć filmik z akcji W Ramach, gdzie widać mnie przez całe dwie sekundy. Ostrzegam, że osoby wypowiadające się na temat wystawy, wcześniej mogły coś spożyć.

czwartek, 27 stycznia 2011

Diasporal Cat

Stało się nieuniknione, Facebook stwierdził, że Open Cat jest zwierzęciem lub co gorsza postacią fikcyjną, i skasował mu konto. Chwilowe wzburzenie, przekułem na poszukiwania nowego social net worka, i tak trafiłem na Diaspore*.


Ma to być niezależna alternatywa dla Facebook'a. Niestety oprócz logo, które może się kotu kojarzyć z poznawaniem innych kotów, jedyne co udało mi się zrobić to zgłosić się do subskrypcji mailowej. Nie wróże więc wielkiego sukcesu temu projektowi. Oczywiście członków Diaspory możecie znaleźć na Facebooku.


Kolejny konkurent to Friendface, który promuje się cudownym filmikiem:


Friendface

Jak sami widzicie, etyka oraz przejrzystość warunków przystąpienia do Friendface zachęca żeby się przyłączyć. Niestety Open Cat nie należy do The IT Crowd.

Po tym długim i bezsensownym wstępie, moge przejść do sedna sprawy i zaprosić was na nową stronę Open Cat'a na fejsie:

niedziela, 26 grudnia 2010

TRON Cat

Wiedziony sentymentem i darmowymi biletami, obejrzałem wczoraj Tron: Legacy.


Moim skromnym zdaniem, film powstał tylko po to, żeby można było sprzedać kilka świecących gadżetów. W końcu to produkt Disneya, więc nie ma się co dziwić. Za odpowiednią cenę można już kupić motocykl à la tron, klawiaturę, myszkę, bluzę, stację dokującą do iPod'a, i jeszcze butki. Na pewno natchnie również kilku domorosłych dekoratorów wnętrz i pewnie sprzedaż niebieskich neonów wzrośnie.

Lobby "zenowe" może być zadowolone, bo główny bohater Kevin Flynn (Jeff Bridges) przez dwadzieścia lat nic nie robi tylko sobie medytuje. Biorąc pod uwagę z jaką laską mieszkał przez ten czas, gratuluje wytrwałości.


Kolejny raz przekonałem się, że połączenie czarnego i pomarańczowego koloru nadal jest w modzie. 
Gdyby ktoś spytał jak ten film smakuje, odpowiem: taste like chicken, i można go wrzucić do jednego garnka z Transformersami.  Najbardziej emocjonującym punktem seansu, był moment kiedy uświadomiłem sobie, że wypadł mi z kieszeni portfel. Ale to nie powód żeby biec do kina, portfel się znalazł.

wtorek, 21 grudnia 2010

We're Sorry Cat


PKP przeprasza gdzie tylko się da, wykupili miejsce na przeprosiny nawet na moim skromnym blogu. Zaprawdę słuszne to i zbawienne. Tym samym koleje dołączyły do takich światowych liderów przepraszania, jak BP.



piątek, 17 grudnia 2010

Cat



– Co jest?!
– Nic, panie kierowniku! Oczko mu się odlepiło. Temu ketu.


Lata lecą, a my nadal żyjemy w kraju z komedii Barei. Koleje InterCity planują wyświetlać jego filmy, chyba, żeby przypomnieć pasażerom, że kiedyś mieli gorzej. Na szczęście kaloryfery już grzeją, przynajmniej w naszym mieście. 
Zrozummy w końcu, że jest zima:


Dokonałem dziś zakupu kontrolowanego. W moje ręce wpadł kalendarz Kamila Pawlika. Open Cat musiał go mieć, ponieważ jest przekonany, że znajduje się na okładce. Jeśli chcecie się przekonać czy to prawda, albo zobaczyć innych ciekawych mieszkańców Częstochowy, zapraszam na bloga karmazyniello. Śpieszcie się, bo to bardzo limitowane wydawnictwo!

piątek, 10 grudnia 2010

Catechist Cat

"Udręka katechetów", obok takiego tytuł u na okładce Polityki, nie mogłem przejść obojętnie.


Po lekturze, możecie wierzyć lub nie, zacząłem współczuć tym ludziom. Kościół nadal uważa, że religia w szkole to jego zwycięstwo. Rzeczywistość pokazuje, że to raczej gwóźdź do trumny. Katecheci na pierwszej linii frontu dostają po dupie jeśli nie realizują programu, reszty dopełniają dzieciaki, które mają program głęboko gdzieś.

Katechetom więc dziś daruję, na szczęście trafiłem na bloga polskiego kreacjonisty. Myślałem, że takie ludy żyją tylko w Stanach. Dawno nie miałem takiego ubawu, a przy okazji dowiedziałem się jak Noe uratował dinozaury:

"Noe do arki brał tylko młode zwierzęta (w tym dinozaury) dzięki czemu nie zajmowały dużo miejsca, mniej ważyły, dużo spały, były bardziej wytrzymałe oraz po potopie dłużej żyły przez co wydadzą więcej potomstwa. Największe jajo dinozaura jakie znaleziono jest mniejsze od piłki do nogi."

Tylko co się z nimi stało potem? A tak, rzeź niewiniątek.

niedziela, 28 listopada 2010

Leaking Cat

No i nie mogę wejść na wikileaks.org, pewnie ich Amerykanie przyblokowali. A mieli ujawnić dokumenty, w których amerykańska dyplomacja, uwaga, jest szczera! To rzadka okazja, żeby się dowiedzieć, co tu się naprawdę dzieje.


Prawie każdy film, z aferą w tle kończył się dostarczeniem obciążających materiałów dziennikarzom.  Film sie kończy ale wiemy że opinia publiczna ukarze winnych. Chyba tylko w filmie "Człowiek, który gapił się na kozy", pokazano gdzie media i opinia publiczna to mają . Ale na razie jest trochę szumu, jak ostatnio przy okazji wycieku o działaniach w Afganistanie.

Tylko czy to coś dało, czy teraz, coś to da? Żeby tylko wojny z tego nie było!
Amerykańskie działania wojenne w XX wieku, od kuchni.


środa, 24 listopada 2010

Jehovah's Cat

Złamałem dziś bardzo ważną regułę, której staram się trzymać. Czyli: nie reaguj na dzwonek do drzwi, jeśli się nikogo nie spodziewasz.



Stworzyłem tą zasadę nauczony doświadczeniem, że za drzwiami czeka na mnie sprzedawca junkersów, ministrant z pytaniem czy przyjmę księdza, dzielnicowy, który podobno już od dwóch miesięcy próbuje mnie spotkać i oczywiście Świadkowie Jehowy.

Dziś 0 13.30, kiedy przebywałem właśnie w fazie REM, obudził mnie dzwonek do drzwi. Musiałem być jeszcze nieprzytomny, bo pobiegłem otworzyć. A tu dwie panie w słusznym wieku, już się rwą aby uświadomić mi zbliżającą się paruzję czy też Har-Magedon. Uprzejmie odmówiłem ...

Mam pewien sentyment do kociej wiary (sic?), bo kiedy byłem mały ciocia Jehowitka podarowała nam wypasione, barwne książki i oczywiście "Strażnice". Dla dzieciaka w latach 80tych to był prawdziwy trip. Do tej pory pamiętam te soczyste kolory, te szczęśliwe Amerykańskie rodziny z klasy średniej, które przechadzały się po niebiańskich łąkach, wśród lwów i owieczek.
To chyba był mój pierwszy kontakt z ilustracją w stylu fantasy. Postać Szkarłatnej Bestii, spokojnie mógłby się znaleźć na okładce Conana Barbarzyńcy. Tak mi się to podobało, że zaniosłem to na lekcję religii. Ksiądz był mniej zachwycony, uświadomiłem sobie wtedy, że Jezusek nie zawsze jest katolikiem.

Apeluję więc do Świadków Jehowy, jeśli chcecie pogadać to:
Primo, synchronizujcie odwiedziny ze spisywaniem liczników gazowych,
Secundo, przyślijcie ładniejsze panie,
Trio? Nie po nocce!

sobota, 20 listopada 2010

Face Cat

Pewnie macie już po dziurki w nosie, oglądania plakatów wyborczych. Wszędzie lampią się na nas wymuskane w Photoshopie fejsy. Jedni poprawiają zez, inni się nim szczycą, a we mnie rośnie ochota żeby złapać za flamaster i wszystkim domalować wąsy.


Ktoś w Częstochowie na pewno przechodzi podobną traumę, bo obdarzył zarostem trzy fejsy na wyborczych bilbordach. Wykazał się przy tym wielce chwalebnym pluralizmem i upiększył SLD, PIS i PO:

Kocio.

ZOCHA NA PREZYDENTA!

PO potrafi doić wszystko!





wtorek, 16 listopada 2010

Banksy Cat

W niedzielę obejrzałem "Wyjście przez sklep z pamiątkami", film miał być o Bnaksy'm.
(Uwaga, dalej będzie o tym co w filmie, więc jak nie oglądałeś, to ci powiem jakie jest zakończenie)

Banksy to, Banksy tamto, jest już tak rozpoznawalnym Anglikiem jak Beckham, a raczej jego street art, bo prawdziwego wizerunku Banksy'ego, nikt nie zna, no prawie nikt. Mam na półce album z jego pracami które sprzedają się za ciężką kasę, co jest główną przyczyną krytyki ze strony środowiska street artu. Sam Banksy ma chyba do tego stosunek bardziej utylitarny, mam kasę, nikt mnie nie zna, nadal robię co chcę. Po obejrzeniu dokumentu, którego był reżyserem, mam do niego jeszcze większy respekt.

Banksy w filmie jest, ale jak sam mówi na początku, dokument jest nie o nim, ale o Thierry Guetta. Thierry to Francuz, mieszkający od lat w USA, z obsesją filmowania wszystkiego. Przynajmniej tak było dopóki nie zainteresował się street artem, a w końcu Banksy'em. Jest zabawnie, poznajemy historię jego życia oraz  innych twórców ulicy, aż do momentu kiedy Thierry, prezentuje swój film. Zwrot akcji, jak w dreszczowcu.

Nie opiszę jednak zakończenia, nie czytajcie opisu filmu gdzie indziej, musicie to zobaczyć. Powiem tylko, że nie nazywam się Emsi, jeśli nie jest to kolejna prowokacja Banksego. Nawet jeśli wyrwała się z pod kontroli, to tylko potwierdza to, co chciał przekazać. Każdy może być artystą, a pojęcie sztuki jest bardzo umowne.

P.S. 
Angielska telewizja dotarła jednak do artysty, dzięki dokumentowi BBC możecie poznać dzień z życia Banksy'ego.


czwartek, 11 listopada 2010

Patriot Cat

Wójek Bronek zapelował, żeby nauczyciele zorganizowali lekcje patriotyzmu, na których uczniowie mieliby wykonać kotyliony w kolorach białym i czerwonym. Postanowiłem więc popracować nad naszym patriotyzmem. Razem z Kotem wzięliśmy się do roboty, a dzięki instrukcji na wójkowej stronie jest to proste jak złożenie mebli z IKEŁy. Tak więc, żeby zostać patriotom potrzebujemy tylko:
  • dwa paski papieru lub bibuły (może być też wstążka) koloru: białego i czerwonego
  • po jednej wstążce koloru białego i czerwonego
  • nożyczki
  • klej

Gdyby wszyscy posłuchali Wójka Dobra Rada, to mogliby iść w jednym pochodzie, z kotylionami dumnie przypiętymi do piersi. A tak, Kukiz rzuca kamieniami w Ikonowicza, Biedroń tłucze się z władzą policyjną, a Ziemkiewicz z Korwinem-Mikke osłaniają swemi ciałmi tzw. "Marsz Niepodległości" przed agresją antyfaszystów.
Ponieważ zapowiedzieli już kolejny pochód za rok, postanowiliśmy zrobić więcej kotylionów w naszych barwach narodowych, i rozdać je jako znak pojednania.
Przyłączcie się! 
Gotowe kotyliony proszę przesyłać na poniższy adres:
Wójek Bronek
ul. Krakowskie Przedmieście 48/50
00-071 Warszawa



sobota, 6 listopada 2010

Fart Cat

Ponieważ moje ostatnie wpisy okazały się błądzeniem po historii Internetu, mam nadzieję że dzisiejszy temat okaże się ożywczym powiewem.
Zbyněk Fišer, czechosłowacki filozof skatologiczny miał powiedzieć, że wszystko jest gówno, oprócz moczu. Ostatnio jestem skłonny się z nim zgodzić, wyłączył bym jednak z tego uogólnienia również pierdy, o których będzie dziś mowa.

Z wypiekami na twarzy, zakupiłem niewielkich rozmiarów książeczkę „Sztuka Pierdzenia. Esej teoriofizyczny i metodyczny”, autorstwa Pierre'a Thomasa Nicolasa Hurtauta, wydana po raz pierwszy, roku pańskiego 1751. Była ona, onegdaj azaliż przebojem salonów. Ludzie od tego czasu nie przestali puszczać baków, ale sama sztuka zeszła raczej do podziemia.

Autor, dokonał heroicznej pracy polegającej na klasyfikacji pierdnięć. Wyłuszczył zasadniczą różnicę miedzy pożytecznym pierdnięciem a złowieszczym bąkiem, nie omieszkał wspomnieć o pożytkach z pierdzenia dla społeczności oraz jego wpływie na piegi. Doradza również osobom przesądnym jak ową czynność skryć.

Po lekturze tego dzieła, będziecie mogli z pełna świadomością oddać się radosnej twórczości, emitując pierdnięcia dyftongalne, które potrafią przegonić diabła, lub pofolgować sobie przy wtórze półwokalu czyli pierdnięcia mikrego, czy też zauroczyć miłe towarzystwo pierdnięciem klarownym lub przydechowym. Zapewniam was że to nie cały repertuar. Odradzam jednak eksperymentów z pierdnięciem murarza, szczególnie w towarzystwie, jak miłe by nie było.
Jak poruszająca i społecznie zaangażowana jest to lektura, niech świadczy zainteresowanie środowisk lewicowych. To niesamowite, że libertyńska zabawka inspiruje nawet Krytykę Polityczną.

Przy okazji zajrzałem na youtuba, gdzie znalazłem żywą ilustrację twierdzeń Hurtauta o bliskości sztuki pierdzenia i muzyki. Przed wami Człowiek Metan. Czasem jestem dumny, że jestem człowiekiem.



„Zastrzec wszelako pragniemy z całą stanowczością, że wyzyskiwanie pierdnięcia do innych celów niż zdrowotne i artystyczne uznajemy za niewłaściwe, nieszlachetne, bezrozumne i płoche”

Pierre Thomas Nicolas Hurtaut

czwartek, 4 listopada 2010

Simon's Cat vs Heyah Cat

Czy znacie kota Simona? Ja nie znałem, zobaczyłem go pierwszy raz w niemieckiej księgarni, tydzień temu i byłem przekonany że to niemiecki wynalazek. W dodatku podobny do naszego kota, znanego z reklam Heyah. W sieci oczywiście już parę osób miało podobne wątpliwości. Postanowiłem więc podejść do tematu naukowo i systematycznie.
Wykonałem dwa schematyczne rysunki obiektów, w tej samej skali oraz pozycji siedzącej, najbardziej popularnej. Dzięki temu możemy zauważyć iż:
1) odnóża
Simon's Cat w pozycji spoczynkowej posiada trzy plus ogon, Heyah Cat jedynie ogon

2) narząd wzroku
Oba obiekty posiadają po dwa ślepia. Heyah Cat, zauważalna lekka niesymetryczność gałek ocznych.

3) umaszczenie
Sierść biała, Heyah Cat dodatkowe szare pasy boczne oraz czołowe.

4) otwory twarzowe
Heyah Cat, szczątkowy otwór gębowy oraz nozdrza. Simon's Cat, znak szczególny, wysunięty język, nos mały.

5) kreska
Simon's Cat, kreska symulująca rysunek odręczny. Heyah Cat, czysta równa linia, z programu do grafiki wektorowej.


5) budowa ciała
Zwarta, nawet bardzo, w obu przypadkach. Nie czarujmy się, są tłuste.

6) pierwsze ślady egzystencji
Simon's Cat 2008, Heyah Cat 2009.


Podsumowując, nasuwa się jedynie słuszny wniosek, oba koty są zerznięte z Garfielda!

Ale i tak Simon's Cat rządzi.



środa, 27 października 2010

Klimt Cat

Dziś coś z Riehen i Bazylei. Kiedy byłem ostatnio w Riehen, rządził tu Basquiat, dziś tam gdzie stała jego lodówka, można podziwiać rysunki Egona Schiele. Ale gwiazdą wystawy  VIENNA 1900 – KLIMT, SCHIELE AND THEIR TIMES jest oczywiście Gustaw Klimt. Osobiście wolę nerwowe linie Schielego, szczególnie jego autoportrety i rysunki erotyczne. Zestawienie obu malarzy to jak patrzenie na noc i dzień, Schiele wykorzystywał niektóre motywy Klimta, na swój sposób. Najbardziej znane to Pieszczota, wersja Klimta, a tu Schielego (Kardynał i Zakonnica).

Możliwość obejrzenia oryginalnych prac Gustawa Klimta, traktuję jak odtrutkę na to co zrobił z tym arystą przemysł dizajnerski. Motywy z jego obrazów można znaleźć na talerzykach, filiżaneczkach, wazoniczkach, podstaweczkach, kolczyczkach, wisioreczkach i oczywiście obrazeczkach. Przykład eksploatacji Gustava znalazłem w samym Riehen. Dzisiejszy kot też jest zerżnięty, od pani która wykorzystuje motywy klimtovskie w swojej twórczości.


Oryginalnej pracy Klimta z kotem nie znalazłem, ale musiał lubić te stworzenia, bo na jego najsłynniejszej fotce stoi razem ze swoim kotem na rękach. Wyszperałem nawet książkę, raczej dla dzieci, Klimt And His Cat.

Teraz zapraszam do Cuvety, zamieszczam kilka nowych i kilka zaległych zdjęć z Bazylei i Riehen.


piątek, 15 października 2010

Exzemplarz 23 vs Cat

Mam dziś zaszczyt, zaprosić was na otwarcie wystawy fotografii, między innymi autorstwa mojej skromnej osoby, z akcji kurawakcji  w Częstochowskiej Galerii Miejskiej.
Kura Zoofia jest już na miejscu, i czeka na was, otwarcie o 18.00. Jeśli kura to dla was to za mało, expozycję uświetni Fugazi Biernacka ze swoim performance „Kurę z siebie robię” ( z pewnego źródła wiem, że będzie się tarzać w kleju a potem w pierzu) oraz DJ Pnk.Discorp.

Dla tych którzy niewiedzą o co chodzi z tą kurą, krótkie streszczenie historii życia Zoofii. Kot się wyjątkowo zgodził, bo też tam występuje, i do tego gra swój ulubiony charakter czyli czarny. Kura będzie w galerii przez pięć tygodnii, więc kot jest zadowolony, a wy macie czas na odwiedzenie wystawy i obejrzenie zdjęć.