Pozdrowienia z Basel. Myślałem że się nie uda, bo z pracy wyrwałem się dopiero o 16. Zwiedzałem expresowo, większość czasu kręciłem się w kółko, próbując znaleźć Ren. W końcu zainteresowała się mną jakaś szwajcarska staruszka i spytała czy szukam stacji kolejowej. Ren znalazłem, pstryknąłem parę fotek, ale do Bazylei muszę pojechać jeszcze raz.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
"ostry" kichiuch. I to nawet dosłownie ;)
OdpowiedzUsuńA trzymam kciuki za ponowną wycieczkę do Bazylei.