Nie wszystko mogłem zrozumieć, bo
niektóre scenki rodzajowe, są dość hermetyczne. Mnie biednemu
ignorantowi kojarzą się tylko z wystawą sklepową dewocjonalnego
lumpeksu. Ktoś musiał czyścić magazyn z manekinów oraz gipsowych
potworków, i postanowił wesprzeć biednych Paulinów.
Na szczęście są też znajome
elementy, o których na pewno wspomina Pismo, a przynajmniej powinno.
I tak możecie pokazać dzieciom, że Jezuska odwiedził Szarik i
Lessi, które zabrały ze sobą znajomych, rodwailera, dobermana oraz
nakrapianego doga podobnego do Saby. Nie mogło zabraknąć także
zawadiackich i wesołych, czarnych niewolników z plantacji bananów,
znanych już ze średniowiecznych jasełek i Chaty wuja Toma. No i
niezastąpione jelenie które pasują wszędzie.
Samego Jezuska zauważyłem dopiero
przy drugiej wizycie, kiedy oswoiłem się z lalkami które chyba
wysypały się Mikołajowi z wora.
Unikałem tematu świąt, ale po
obejrzeniu i to dwukrotnym, tego dzieła z czystym sumieniem mogę
zrobić swoją kocią szopkę, a i tak nie przebije szopy strachów z
Jasnej Góry.
Takiego nagromadzenie tandety i złego
smaku nie mogę nie docenić, przyznaję więc Brązowego Kociego
Anusa.
Dla tych którzy nie mogą jej osobiście odwiedzić, nie chcą, lub nie mają jej jeszcze dosyć, dołączam zdjęcia szopki. Żeby je zrobić musiałem tam jechać drugi raz, więc patrzcie aż was oczy rozbolą!
Dla tych którzy nie mogą jej osobiście odwiedzić, nie chcą, lub nie mają jej jeszcze dosyć, dołączam zdjęcia szopki. Żeby je zrobić musiałem tam jechać drugi raz, więc patrzcie aż was oczy rozbolą!