Możliwość obejrzenia oryginalnych prac Gustawa Klimta, traktuję jak odtrutkę na to co zrobił z tym arystą przemysł dizajnerski. Motywy z jego obrazów można znaleźć na talerzykach, filiżaneczkach, wazoniczkach, podstaweczkach, kolczyczkach, wisioreczkach i oczywiście obrazeczkach. Przykład eksploatacji Gustava znalazłem w samym Riehen. Dzisiejszy kot też jest zerżnięty, od pani która wykorzystuje motywy klimtovskie w swojej twórczości.
Oryginalnej pracy Klimta z kotem nie znalazłem, ale musiał lubić te stworzenia, bo na jego najsłynniejszej fotce stoi razem ze swoim kotem na rękach. Wyszperałem nawet książkę, raczej dla dzieci, Klimt And His Cat.
03_Basel_07_2010.jpg, piękny szablon. wkładam do kolekcji, szkoda tylko że jakiś matołek porysował napisy po tym.
OdpowiedzUsuńMój komp nadal stawia opór, więc z ogladaniem zdjęć mam kłopot. Jednak secesyjny Open Cat prezentuje sie ozdobnie:)
OdpowiedzUsuńSerdeczności.
Trochę żałuję, że nie nałożyłem wzorku na standardowego kota, wyglądałby na pewno fancy.
OdpowiedzUsuńA na foty jest zawsze czas. Dziś ostatni raz przed powrotem byłem w Basel, zaliczyłem wystawę Andy Warhola, powiem tak, najbardziej poruszyła mnie cena biletu.
Emsi, to o Warholu mogę cytować?
OdpowiedzUsuńNie rzucam słów na wiatr :D
OdpowiedzUsuń