Happy Halloween!!!
niedziela, 31 października 2010
środa, 27 października 2010
Klimt Cat
Dziś coś z Riehen i Bazylei. Kiedy byłem ostatnio w Riehen, rządził tu Basquiat, dziś tam gdzie stała jego lodówka, można podziwiać rysunki Egona Schiele. Ale gwiazdą wystawy VIENNA 1900 – KLIMT, SCHIELE AND THEIR TIMES jest oczywiście Gustaw Klimt. Osobiście wolę nerwowe linie Schielego, szczególnie jego autoportrety i rysunki erotyczne. Zestawienie obu malarzy to jak patrzenie na noc i dzień, Schiele wykorzystywał niektóre motywy Klimta, na swój sposób. Najbardziej znane to Pieszczota, wersja Klimta, a tu Schielego (Kardynał i Zakonnica).
Możliwość obejrzenia oryginalnych prac Gustawa Klimta, traktuję jak odtrutkę na to co zrobił z tym arystą przemysł dizajnerski. Motywy z jego obrazów można znaleźć na talerzykach, filiżaneczkach, wazoniczkach, podstaweczkach, kolczyczkach, wisioreczkach i oczywiście obrazeczkach. Przykład eksploatacji Gustava znalazłem w samym Riehen. Dzisiejszy kot też jest zerżnięty, od pani która wykorzystuje motywy klimtovskie w swojej twórczości.
Oryginalnej pracy Klimta z kotem nie znalazłem, ale musiał lubić te stworzenia, bo na jego najsłynniejszej fotce stoi razem ze swoim kotem na rękach. Wyszperałem nawet książkę, raczej dla dzieci, Klimt And His Cat.
niedziela, 24 października 2010
Zef Cat
Jestem w Niemczech, więc dziś coś z RPA. Kraj ten znany jest z trzech rzeczy, Nelsona Mandeli, "Dystryktu 9", oraz zespołu Die Antwoord.
Gdybym był na Facebooku, pewnie usłyszał bym o nich już na początku roku, a tak dowiedziałem się z "Przekroju", w dodatku papierowego. Od tej pory nie mogę oderwać się od youtuba, i teledysku Enter The Ninja, no i od wywiadów z zespołem, są totalnie ZEF.
Co to jest ZEF?
Najlepiej opiszą członkowie zespołu czyli, Ninja i Yo-Landi Vi$$er niestety bez DJ Hi-Teka.
Kiedy powiedziałem Pussycat, że będę rysował Zef Cata zauważyła, że jednego już rysowałem. Miał na myśli Leslie Hall, no bo w końcu ZEF to przecież tylko inny rodzaj obciachu.
Podobno cały projekt ma drugie dno, ale musicie wykazać się cierpliwością i dużą dozą dobrej woli, no chyba że jesteście fanami jak Emsi. Dowodem niech będzie kawałek "Evil boy", czyli historia chłopca z getta, który nie chce iść do buszu żeby stać się mężczyzną lub umrzeć, między innymi:
Podobno cały projekt ma drugie dno, ale musicie wykazać się cierpliwością i dużą dozą dobrej woli, no chyba że jesteście fanami jak Emsi. Dowodem niech będzie kawałek "Evil boy", czyli historia chłopca z getta, który nie chce iść do buszu żeby stać się mężczyzną lub umrzeć, między innymi:
Powodzenia.
Etykiety:
Die Antwoord,
muza,
RPA,
TwojaRura,
ZEF
środa, 20 października 2010
poniedziałek, 18 października 2010
Deercat
Częstochowa ma kury, a Łódź ma kotojelenia. To rzadkie zwierzę, i jego zwyczaje zostały uchwycone w filmie przyrodniczym: Na tropie Kotojelenia.
Mimo niewątpliwego uroku zwierzęcia, Łódź straciła szansę na zostanie Europejską Stolicą Kultury w 2016. Jedni twierdzą, że to polityka, bo miasto leży za blisko stolicy, a inni, że po prostu Łódź nie miała wiele do zaoferowania. Szkoda, mielibyśmy blisko z Częstochowy.
Zaprzyjaźniony blog zmienił z tej okazji nazwę na Łódź Stolicę Ułudy.
Bardzo chciałem odwiedzić obecną stolicę kultury, czyli Essen. Mają tam zajebiście wielką koparkę, w starej kopalni odkrywkowej. Kocham sztukę!
piątek, 15 października 2010
Exzemplarz 23 vs Cat
Mam dziś zaszczyt, zaprosić was na otwarcie wystawy fotografii, między innymi autorstwa mojej skromnej osoby, z akcji kurawakcji w Częstochowskiej Galerii Miejskiej.
Kura Zoofia jest już na miejscu, i czeka na was, otwarcie o 18.00. Jeśli kura to dla was to za mało, expozycję uświetni Fugazi Biernacka ze swoim performance „Kurę z siebie robię” ( z pewnego źródła wiem, że będzie się tarzać w kleju a potem w pierzu) oraz DJ Pnk.Discorp.
Dla tych którzy niewiedzą o co chodzi z tą kurą, krótkie streszczenie historii życia Zoofii. Kot się wyjątkowo zgodził, bo też tam występuje, i do tego gra swój ulubiony charakter czyli czarny. Kura będzie w galerii przez pięć tygodnii, więc kot jest zadowolony, a wy macie czas na odwiedzenie wystawy i obejrzenie zdjęć.
Kura Zoofia jest już na miejscu, i czeka na was, otwarcie o 18.00. Jeśli kura to dla was to za mało, expozycję uświetni Fugazi Biernacka ze swoim performance „Kurę z siebie robię” ( z pewnego źródła wiem, że będzie się tarzać w kleju a potem w pierzu) oraz DJ Pnk.Discorp.
Dla tych którzy niewiedzą o co chodzi z tą kurą, krótkie streszczenie historii życia Zoofii. Kot się wyjątkowo zgodził, bo też tam występuje, i do tego gra swój ulubiony charakter czyli czarny. Kura będzie w galerii przez pięć tygodnii, więc kot jest zadowolony, a wy macie czas na odwiedzenie wystawy i obejrzenie zdjęć.
wtorek, 12 października 2010
Metro Goldwyn Mayer Cat
Wczoraj miałem okazję, zobaczyć filmy finalistów "Częstochowa w kadrze". W konkursie wzięło udział 20 prac, a nagrodzono 5, pierwszego miejsca nie przyznano. Nie byłem na wcześniejszych pokazach, gdzie prezentowano wszystkich konkursowiczów, bo chyba nie jestem taki mocny jak myślałem i nie wytrzymałbym takiej dawki kina amatorskiego.
Niestety nie wygrał mój faworyt, czyli film o dumnej nazwie „Miasto Częstochowa”. Dostał za to dwie nagrody, za trzecie miejsce oraz nagrodę Gazety Wyborczej. Zajawkę filmu, można obejrzeć na stronie twórcy, miastoczestochowa.blox.pl.
Dzięki użyciu przyspieszonych zdjęć, przechodnie i auta przemieszczają się bardzo szybko, a Częstochowa nabiera od razu niespotykanego dynamizmu. Jednak muszę przyznać, że po dziesięciu minutach, zaczyna to już nużyć. Za to pielgrzymki śmigające po Alejach, z prędkością dźwięku pieśni kościelnych, bezcenne. Zauważyłem, że zastosowano też efekt Tilt-Shift, dzięki któremu miasto wygląda jak żywa makieta. Świetny spot reklamowy dla miasta, szybki podgląd na nasze dzielnice i ofkors Jasną Górę. Kawał dobrej roboty, respekt.
Spodobał mi się też inny film z trzeciego miejsca, o rozbiórce komina Elanexu, "Pasja wspinania". Szkoda że w pełni nie wykorzystano obrazów miasta z perspektywy komina.
And last but not least, „POLOKI” czyli ciężki los Polaków na emigracji, zrealizowany przez Odbyt Design (sic!). To nasi częstochowscy weterani kina niezależnego. Ich wiekopomne dzieło "Kapitan Taca", na bazie którego powstał Matrix, przeszedł już chyba do legendy.
Ten nagrodzony drugim miejscem film, jest z gruba ciosany, ale nie o technikę tu chodzi. Na początku mamy fragmenty z ich starszego filmu "Last minute" , potem krótki przerywnik muzyczny (kawałek zespołu Butelka „To mnie wkurwia”), a potem już tylko mięsko, czyli jak się bawimy w Londku. Widziałem to wcześniej na youtubie ale i tak miałem ubaw.
Ten nagrodzony drugim miejscem film, jest z gruba ciosany, ale nie o technikę tu chodzi. Na początku mamy fragmenty z ich starszego filmu "Last minute" , potem krótki przerywnik muzyczny (kawałek zespołu Butelka „To mnie wkurwia”), a potem już tylko mięsko, czyli jak się bawimy w Londku. Widziałem to wcześniej na youtubie ale i tak miałem ubaw.
Panowie oficjalnie przyznaję wam Pomarańczowy Częstochowski Koci Anus:
(Nagroda sponsorowana przez Cafe Belg, miał być kufel ale trudniej wynieść)
"Impresyjny obraz penetrujący najgłębsze pokłady psychiki częstochowskich gołębi, ich niepokoje i dezintegrację"; a częstochowskie gołębie są mi bardzo bliskie, dlatego w tym roku nie przyznamy nagrody Brązowego Anusa.
Pozostałe dwa filmy były treściowo zbyt głębokie, żebym mógł je prezentować na tym blogu.
poniedziałek, 11 października 2010
niedziela, 10 października 2010
Magic Pencil vs Open Cat
Mija już tydzień, od Międzynarodowego Festiwalu Komiksu
w Łodzi a ja nadal nie mogę „ochłonąć”. Zainspirowany wystawą komiksów
przesłanych na konkurs, stworzyłem poniższe dzieło. Twórcy „Odczarowanego ołówka”, chyba nie zostali docenieni ale ja poczułem od razu sentyment do ich
pracy, w końcu kto nie chciał mieć zaczarowanego ołówka.
Film animowany “Zaczarowany ołówek”
powstał zresztą również w Łodzi, w studiu Se-Ma-For. Jeszcze przed wyjazdem,
trafiłem na kilka tematów związanych z tym miastem. Najpierw blog, na którym
autor prezentuje urokliwe miejsca Łodzi, w sam raz do promocji ziemi obiecanej
jako stolicy kultury 2016. Dodaję swoją fotkę, może trafi do tego
bloga.
Potem
Piątek w KP, który był tam mieszkał, odmalował w swoim felietonie Łódź jako
przedsionek piekieł lub co najmniej Kalkutę Europy Centralnej. Fakt miasto ma
potencjał, ale jest swojsko ohydne i wszędzie widać snujących się bohaterów
felietonu Piątka. Gdyby to było południe Francji, pewnie byśmy cmokali na widok
zaniedbanych elewacji i zrujnowanych kamienic, „jakież to urocze”. W naszym
klimacie te rudery zachwycić mogły tylko Davida Lyncha, bo to gotowe lokacje na
filmy grozy. Dlatego, na pewno jeszcze odwiedzę Łódź.
Za
cztery dni ŁÓDŹ DESIGN FESTIVAL.
Jeszcze jedna fotka, niestety rzeźby już nie widziałem osobiście. Ktoś podmienia nazwy ulic
w Łodzi! Ulica Piotrkowska została przemianowana na Dudniących Kebabów,
faktycznie „turek" obok, dawał czadu. Reszta fotek w cuvecie.
Etykiety:
FotoCuvet,
Komiks,
Ludzie rysują,
Łódź
czwartek, 7 października 2010
Seal Cat
Sill, wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, teraz już zawsze będę pewny że to siódmego października.
Foka dla foczki.
Etykiety:
freecats,
Kot na życzenie
wtorek, 5 października 2010
Afterburner Cat
Nie mam szczęścia do kolekcji. W podstawówce, zbierałem obrazki z gum Turbo. Miałem już pokaźną kolekcję samochodów, kiedy poszła fama, że gumy Turbo powodują raka. Nikt nie chciał mieć z nią więcej kontaktu oralnego, dla pewności spaliłem kolekcjE obrazków, licho nie śpi.
Potem były znaczki. Uwielbiałem je przekładać i sortować, niestety wilgoć w moim pokoju spowodowała, że wszystkie znaczki przylepiły się do kart klasera.
Długo nie mogłem się z tego otrząsnąć. Do momentu, kiedy jak grzyby po deszczu zaczęły wyrastać sklepy, z materiałami do kolekcjonowania. Początkowo niepewnie, później coraz śmielej powiększałem swoją nową kolekcję. W sklepach towaru było bez liku, jednak sprzedawcy byli mało profesjonalni i niedoinformowani. Na moje pytania o klasery do zbierania kolekcji, czy kluby miłośników dopalaczy, na miarę klubów filatelistycznych, reagowali dziwnymi minami. Ale jakoś sobie radziłem. Do dziś.
Open Cat zainteresował się moją kolekcją, ostrzeżenia na opakowaniu: „Produkt nie do spożycia przez ludzi”, musiało mu zasugerować, że koty mogą. Zżarł wszystko! Nawet takie perły kolekcji jak Szalony Rosjanin czy Miau-miau.
Na domiar złego Tusk pozamykał wszystkie sklepy. Jak ja teraz odbuduję moją kolekcję? W pełni zgadzam się z Krytyką Polityczną, i domagam się nieograniczonego dostępu do sklepów hobbystycznych. Co będzie następne, sklepy dla wędkarzy, myśliwych. Co na to prezydent?
niedziela, 3 października 2010
Smurf Cat
Jako
wprawni konsumenci popkultury, musieliście zauważyć, że James Cameron czerpał pełnymi garściami z historii Smerfów, tworząc film Avatar.
Zresztą to nie tylko moja opinia, wspominają o tym również bardziej wiarygodne źródła.
Nie jestem wielkim
fanem tego filmu, nie widziałem wersji reżyserskiej, dłuższej o całe
osiem minut, z czego cztery przypadają na nowe napisy końcowe. W kinie
oglądałem Avatara tylko dwa razy. Pojechałem specjalnie do Katowic, żeby
w IMAXie cieszyć się full 3D. Usiadłem w pierwszym rzędzie w nadziei, że zobaczę co księżniczka Neytiri ma pod spódnicą. Technologia 3D nie
zaszła jednak jeszcze tak daleko i skończyło się na bólu szyi.
Będę miał jednak
jeszcze szansę, na głębsze poznanie anatomii Na'vi, ponieważ Hustler
nakręcił porno-apokryficzną wersję Avatara, również w 3D. Jest już
zajawka, można ją spokojnie obejrzeć, ponieważ nie zawiera żadnych
zdrożnych kawałków, no może poza grą aktorską. "This Ain't Avatar XXX"
Podobno kiedy Cameron
przygotowywał zdjęcia próbne do Avatara, również kazał biegać swoim
półnagim aktorom po dżungli. Traf chciał, że rozpoznali go jacyś
turyści, i poszła plotka, że sławny reżyser się stoczył i kręci teraz
jakieś sfiksowane pornosy w tropikach.
Teraz żaden turysta go
nie zobaczy, bo James przygotowuje się do drugiej części Avatara, na
dnie oceanu. W Australii zbudowano specjalny batyskaf, dzięki któremu
będzie mógł zrobić zdjęcia w najgłębiej położonym miejscu świata, czyli
Rowie Mariańskim.
Już samo to wydarzenie, aż prosi się o porno wersję, „Cameron penetruje najgłębszy rów!”
piątek, 1 października 2010
Pig Cat
Open Cat, polubił przebieranki. Dziś pozuje na kapitalistyczną świnię.
Pewnie pierwsza myśl, jaka się wam nasuwa to: oho, Kot pewnie chce wygryźć Marka Konrada z kampanii reklamowej ING.
Nie! Open Cat gardzi taką fuchą, Marek Kondrat spokojnie może tłuc reklamy dla ING, przez kolejne dwanaście lat.
Open Cat naraża swój wizerunek, dla bardziej szlachetnych powodów. Chciałem dziś zaprezentować, portal Alterkino, znajdziecie tu mnóstwo linków do zaangażowanych filmów dokumentalnych.
Świnia wzięła się właśnie z jednego z takich filmów."Pig Business", brytyjski dokument o tym jak to, amerykański koncern, przenosi masową hodowlę świń do polskiej popegeerowskiej wsi. Film jest z 2009, ale miałem wrażenie, że zdjęcia były robione gdzieś w połowie lat 90, bo obrazki z polskiej wsi są naprawdę przygnębiające.
Śmierdząca sprawa, polecam miłośnikom kotletów.
Subskrybuj:
Posty (Atom)